sobota, 21 lutego 2015

Creepy

             Dzisiaj do zaprezentowania mam dla was nowy fakt z życia Ewci. A mianowicie, jest trochę opętana czy jakkolwiek by to nazwać. Od młodości prześladowały ją dziwne rzeczy. To raz chusteczka sama zaczęła się unosić, to następnym razem znowu coś innego. Dawniej myślała, że z biegiem czasu to przejdzie, no, ale nie przeszło.                                 
              Miejsce w którym teraz pracuje było kiedyś remizą strażacką. Podobno podczas wojny Niemcy zgromadzili ludzi w kościele i podpalili, a wszystkie ciała składowali właśnie w tej remizie.  Od tego czasu coś, zwane przez moją mamę "Wojtkiem" przechadza się po tym miejscu. Mężczyzna który pracował na stanowisku mojej mamy tuż przed nią nie wytrzymał tego strachu i bardzo szybko się zwolnił. Bał się zostawać sam na piętrze. Na szczęście Ewcia nie takie rzeczy w życiu przeżyła i taki zwykły "Wojtek" nie jest jej straszny. Skąd wiemy o istnieniu "Wojtka"? To proste, gdy zostaje sama na piętrze to bardzo często słyszy jak ktoś wchodzi po schodach. Po skrzypiących drewnianych schodach. Nie było by w tym nic strasznego, gdyby nie to, że schody te nie są drewniane, a betonowe. Oprócz tego bardzo często zdarza mu się przechadzać za moją mamą, otwierając i zamykając drzwi. Na szczęście nie przychodzi za nią do domu, tylko zostaje w swoim. 

czwartek, 19 lutego 2015

Pochowana za życia

            Dawno nic nie pisałam, przepraszam, ale właśnie jesteśmy po remoncie i nie było czasu. Przygotowałam dla was dosyć przerażającą historię na dobranoc. Kolejny powrót do przeszłości.
            Idzie sobie Ewcia wraz ze znajomymi przez cmentarz. Była zima. Wszędzie było mokro. Nagle, całkowicie niespodziewanie wpadła do wykopanej w ziemi dziurze. A musicie wiedzieć, że ta dziura była prawie pełna wody. Oprócz tego, była ona przygotowana na grób. No i dość głęboka. Ale oczywiście nie martwcie się, Ewcia się wydostała, a teraz gdy odwiedza cmentarz to uważa na każdą nawet najmniejszą dziurę :)
       

niedziela, 15 lutego 2015

Podróż dookoła skrzyżowania

               Meleksem przez świat, czyli niebezpieczna podróż Ewci dookoła skrzyżowania.
Piękny, słoneczny dzień, środek miasta, tłum ludzi, a  Ewcia z kolegą jadą meleksem. Na szczęście nie ona prowadziła. Ale mimo tego nie obeszło się bez śmiechu, gdy przy ostrym skręcie w lewo, Ewcia poleciała w prawo. Wyobraźcie sobie to lądowanie na asfalcie, który jak wiecie, w lecie jest dość gorący. Pierwsze co zrobiła to zaczęła się rozglądać czy nikt nie widział, niestety, widzieli wszyscy. Dobrze, że nie było wtedy YOUTUBE'a, bo pewnie pobiłaby rekord oglądalności.



czwartek, 12 lutego 2015

Halo halo policja?

                 Paręnaście lat temu zdarzyła się kolejna komiczna sytuacja związana z moją mamą. Południe, środek dnia, sklep osiedlowy pełen ludzi. I oczywiście moja mama największą gwiazdą afery. Robiła sobie spokojnie zakupy, gdy podszedł do nie jakiś pan i zaczął się awanturować i oskarżać ją o paserstwo i kazał zamknąć sklep, więc co biedne panie ekspedientki miały zrobić? Zamknęły i wezwały policje. Zanim się sprawa wyjaśniła to moja mama parę dobrych godzin spędziła na komisariacie, awanturując się i przekrzykując z tym panem. Raz czerwona ze wstydu, raz biała ze strachu. Jak się okazało, pan pomylił sobie osoby i to nie tej blondynki szukał.


poniedziałek, 9 lutego 2015

Okulary

                 Poranna bieganina, jak zawsze, Ewcia spieszy się do pracy i w ostatnim momencie bierze okulary z komody. A że były 3 pary to nie zwróciła uwagi które wzięła. Wyszła. Całą drogę czuła, że czegoś zapomniała. Po dotarciu do pracy, chciała wyciągnąć okulary z torebki, ale oto NIESPODZIANKA, to wcale nie są jej okulary ponieważ one wciąż leżą na komodzie. Dopiero po chwili zorientowała się, że te które wzięła są do telewizora 3D.
              A morał z tej bajki jest krótki, lepiej patrz z czego żyjesz, bo możesz przez cały dzień nic nie widzieć jak Ewcia.

niedziela, 8 lutego 2015

Pralka gubi części

               Powrót do dalekiej przeszłości, gdy pralki automatyczne to była jeszcze nowość, a o drutach w biustonoszach prawie nikt nie słyszał. Moja mama miała wtedy około 19 lat. Po skończeniu prania wraz ze swoją szwagierką, wyciągnęły jakiś drut. Tak były zszokowane tym znaleziskiem, że wezwały mechanika, mówiąc, że coś z pralki odpadło. Mechanik przybył dopiero po 3 dniach i wyobraźcie sobie jego zdziwienie, jak zobaczył co dwie blondynki mają na myśli, mówiąc "część od pralki". Na szczęście uświadomił im, że to jest drut od biustonosza, nie od pralki, bo pewnie wystraszone przestałyby prać, albo kupiły nową pralkę.

Kilka słów o...

                Moja mama codziennie wpada na inne pomysły, że aż nie sposób za nią nadążyć. Tworzy coś z niczego, a więc cały dom jest pełen jej tworów. Postanowiłam, że parę z nich zaprezentuje:



  •  

     
  •