Dzisiaj do zaprezentowania mam dla was nowy fakt z życia Ewci. A mianowicie, jest trochę opętana czy jakkolwiek by to nazwać. Od młodości prześladowały ją dziwne rzeczy. To raz chusteczka sama zaczęła się unosić, to następnym razem znowu coś innego. Dawniej myślała, że z biegiem czasu to przejdzie, no, ale nie przeszło.
Miejsce w którym teraz pracuje było kiedyś remizą strażacką. Podobno podczas wojny Niemcy zgromadzili ludzi w kościele i podpalili, a wszystkie ciała składowali właśnie w tej remizie. Od tego czasu coś, zwane przez moją mamę "Wojtkiem" przechadza się po tym miejscu. Mężczyzna który pracował na stanowisku mojej mamy tuż przed nią nie wytrzymał tego strachu i bardzo szybko się zwolnił. Bał się zostawać sam na piętrze. Na szczęście Ewcia nie takie rzeczy w życiu przeżyła i taki zwykły "Wojtek" nie jest jej straszny. Skąd wiemy o istnieniu "Wojtka"? To proste, gdy zostaje sama na piętrze to bardzo często słyszy jak ktoś wchodzi po schodach. Po skrzypiących drewnianych schodach. Nie było by w tym nic strasznego, gdyby nie to, że schody te nie są drewniane, a betonowe. Oprócz tego bardzo często zdarza mu się przechadzać za moją mamą, otwierając i zamykając drzwi. Na szczęście nie przychodzi za nią do domu, tylko zostaje w swoim.